Aktualności

Egzotyczna podróż

Egzotyczna podróż "Ziemi Żywieckiej" do UFY

Egzotyczna podróż „Ziemi Żywieckiej” do UFY
na Festiwal Berdemlek – Etniczne Zbratanie

W marcu bieżącego roku Zespół nasz otrzymał zaproszenie od Ministerstwa Kultury i Sztuki Federacji Rosyjskiej na jeden z największych festiwali folklorystycznych „Berdemlek – Etniczne Zbratanie”. Festiwal ten organizowany jest w Ufie, stolicy Baszkirstanu. Nadmienić w tym miejscu wypada, że byliśmy pierwszym polskim zespołem folklorystycznym, który otrzymał zaproszenie na ten prestiżowy festiwal. Spoczęła więc na nas duża odpowiedzialność, bowiem oprócz, co jest zrozumiałe, godnego reprezentowania miasta Żywca, regionu i kraju, należało z pełnym profesjonalizmem zaprezentować rodzimy folklor, pamiętając, że ludność zamieszkująca Baszkirię, pierwszy raz, będzie miała okazję, oglądać „na żywo” ludowy zespół z Polski.

Tak więc, 05. 06. 2013 r. udaliśmy się w podróż do egzotycznej dla nas, pod każdym względem, Baszkirskiej Republiki Federacji Rosyjskiej, do samego jej serca, stolicy UFY.

Kilkudniowa jazda autobusem to dla mnie i Zespołu nie nowość, ale dawno już zapomniałam, jak to bywało w czasach, gdy funkcjonowały w całej Europie granice państwowe. Ta podróż to jak cofnięcie się o dwadzieścia kilka lat. Krótko mówiąc, a raczej pisząc, załatwianie wiz i przekraczanie granicy z Ukrainą, a potem Rosją to istna droga przez mękę. Na szczęście, to już za nami. Przed nami, podróż przez wielki kraj, gdzie jak okiem sięgnąć, po horyzont, ciągną się zielone pola i brzozowo- topolowe lasy. Jednopasmowa droga(bez pobocza), którą jedziemy, wije się, jak szary wąż, po tym jednostajnie zielonym pejzażu. Przypominają mi się strofy Stepów Akermańskich naszego wieszcza A. Mickiewicza

„Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,
Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi;
Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi,
Omijam koralowe ostrowy burzanu.”

W trakcie podróży przekraczamy znane nam z literatury rzeki:                                           Wołgę - niewyobrażalnie potężną, ktoś z młodzieży skomentował ten widok – rzeka,               jak morze                                                                                                                         Okę, która od razu kojarzy nam się z piosenką z czasów II wojny światowej „Płynie , płynie Oka, jak Wisła szeroka”, tyle tylko, że w rzeczywistości jest szersza od Wisły.               Potem, już w Ufie, mamy okazję podziwiać trzecią, piękną rzekę – Biełą (dopływ Kamy).

Domów widzimy niewiele, a te które napotykamy najczęściej, są malutkie i zaniedbane, pamiętające czasy kołchozów, za to z pięknie zdobionymi okiennicami i frontonem, w stylu znanym nam z rosyjskich bajek, jednakże, gdzieniegdzie pojawiają się nowe domy, z charakterystycznymi niebieskimi lub zielonymi dachówkami. Wytłumaczono nam, że ten właśnie kolor dachówek ma związek z kolorami flagi Baszkirstanu.

Młodzież zauważa, że nie ma tak pięknych domów jakie są u nas, ale przecież jesteśmy w głębi Rosji, gdzie zacofanie cywilizacyjne szczególnie na prowincji jest jeszcze wszechobecne.

Jesteśmy 500 km od Ufy. Daje się już odczuć zmęczenie, dyskomfortem jest brak na całej trasie podróży toalet w europejskim standardzie z drzwiami i bieżącą ciepłą wodą, mimo to, humory nam dopisują. Piotrek Gowin gra na heligonce, zespół wtóruje mu śpiewem, jednym słowem „wesoły autobus” drogą mknie. Za oknami autokaru widzimy zmieniający się krajobraz. Teren staje się pagórkowaty, wzdłuż drogi drzewa bez liści, przypominają wiklinowe miotły (drapaki) wbite trzonkami do ziemi - przykry, przygnębiający widok. Zastanawiamy się co jest tego przyczyną. Na polach pojawiają się pompy naftowe, których przybywa z każdym kilometrem, wyrastają z ziemi jak przysłowiowe „grzyby po deszczu”.

W Ufie jesteśmy 7 czerwca, wieczorem, po 72 godzinach jazdy. Serdeczne przywitanie z młodymi opiekunami zespołu - rodowitym Baszkirem Rustanem i Tatarką Reginą. Sprawne zakwaterowanie na osiedlu akademickim(warunki bardzo dobre), obfita, smaczna kolacja, rozpakowanie autokaru, kąpiel i wreszcie pierwsza noc spędzona w łóżku.

W sobotę 8 czerwca otwarcie festiwalu i pierwszy koncert.

Warunki sceniczne bardzo dobre, scena ogromna, nagłośnienie znakomite, wielotysięczna publiczność entuzjastycznie reagująca na wykonywane popisy uskrzydlała naszych tancerzy i muzyków. Po koncercie zespół oblegały tłumy chętnych do fotografowania się z naszymi dziewczętami i chłopcami. Ta niespotykana serdeczność i zainteresowanie zespołem towarzyszyły nam przez cały okres pobytu.

Każdy dzień festiwalu przebiegał według ustalonego schematu, mianowicie:

- wczesne śniadanie,

- wyjazd do miejscowości koncertowej,

- przywitanie gości festiwalowych na rogatkach miasta potrawami regionalnymi i występami miejscowych artystów: Baszkirów, Tatarów, Czuwaszy, Rosjan, Kirgizów, Kozaków. Wszyscy w swoich przepięknych, bogatych, regionalnych ubiorach.

- zwiedzanie miasta z informacją o jego historii

- obiad

- parada ulicami

- podwieczorek

- koncert

- po koncercie uroczysty bankiet, który umilały nam popisy artystów, muzyków, wokalistów i tancerzy o najwyższych zawodowych kwalifikacjach.

Główna scena festiwalu znajdowała się w Ufie, a pozostałe w miastach towarzyszących, będących stolicami regionów położonych na południe od Ufy, były to: Krasnousolsk, Tafuri, Saławat, Kimertał. Wszędzie warunki techniczne i sceny profesjonalne, nawet w stepie, gdzie koncertowaliśmy trzy razy. I właśnie w stepie było najciekawiej, ludzie weseli, gościnni, ciekawi naszej kultury i kraju. Mieliśmy okazję biesiadować w najprawdziwszych jurtach, próbowaliśmy baszkirskich regionalnych przysmaków, których nazwy niestety nie powtórzę, piliśmy kumys, podziwialiśmy kunszt tancerek baszkirskich, ich niepowtarzalny wdzięk i przepiękne stroje.

Koncert finałowy w Ufie odbył się przy aplauzie wielotysięcznej publiczności. Po koncercie udaliśmy się na jarmark, kupić pamiątki. Jarmark zrobił na nas niesamowite wrażenie, był tak wielki. Stoiska z wyrobami rękodzieła artystycznego ustawione na długości kilku kilometrów, natomiast ulica przy której były ustawione ma 53 km długości. Daje to więc wyobrażenie o wielkości tego przeszło 1,5 milionowego miasta nad Biełą( dopływ Kamy).

Pakowanie autokaru w drogę powrotną, jak zwykle, poszło sprawnie. Pełni wrażeń, ze łzami w oczach żegnaliśmy naszych nowych przyjaciół. Reginie łzy po policzkach płynęły ciurkiem, a i u Rustana oczy niebezpiecznie się szkliły. Ufę opuszczaliśmy w strugach deszczu, widać i niebu było żal, że tak szybko minął ten festiwalowy tydzień. Jeszcze jeden rzut oka na rzekę i górujący nad nią pomnik jeźdźca na koniu - bohatera narodowego Baszkirii Saławata Jułajewa.

Wyruszamy w drogę powrotną, już znaną, bogatsi w piękne wspomnienia, oraz zdobytą wiedzę o tym wspaniałym kraju, dla nas kiedyś niedostępnym. Kr. Kw.